Nowa kolekcja Wiosna/Lato 2024 już dostępna. Sprawdź =>>>
Szukaj
Ulubione 0

Moja droga na Szczyt Moldoveanu

PodróżeMoja droga na Szczyt Moldoveanu

Szlak w pewnym miejscu zmienia z się z szutru na piękną, ale wymagającą trasę przez las, wzdłuż płynącej rzeki, która pewnie już od tysięcy lat formuje dolinę.

Trasa na najwyzszy wierzcholek Rumunii jest niezwykle urokliwa
Zacznę od początku, czyli z kim, kiedy, gdzie i dlaczego wybraliśmy się w podróż. Mam na imię Artur i wraz z grupą młodych i wierzących ludzi, po raz drugi wybraliśmy się na kilkutygodniową pieszą wyprawę z ramienia Oblackiej Wspólnoty NINIWA TEAM. Nasza trasa wędrówki rozpoczęła się w Rumuńskim mieście Sibiu, a skończyła nad Morzem Czarnym, w mieście Prymoske na Ukrainie. Nasze hasło przewodnie to "Akcja Ratunkowa - Ostatnie Okrążenie". Całą drogę poświęciliśmy na swoje modlitwy za nawrócenie Europy i powrotu, szczególnie młodych ludzi, do chrześcijańskich wartości.
U stop najwyzszego szczytu Rumunii
Zanim jednak zamoczyliśmy nasze obolałe stopy w Morzu Czarnym, musieliśmy pokonać 500 kilometrów w 3 tygodnie oraz przekroczyć dwie granice. Jednakże dla nas ważniejsza była droga, nie cel. Podczas zmierzania do celu spotkaliśmy niejednego człowieka o dobrym sercu, który poratował nas i wskazał bezpieczne miejsce na nocleg. I to właśnie te spotkania są najbliższe memu sercu, bo to one były najpiękniejszą częścią tej wyprawy.
Zasluzony odpoczynek i piekne widoki Rumunskich gor
Zdobycie Moldevanu odbyło się dopiero w drodze powrotnej, już do Polski. Mieszkańcy tych okolic ostrzegali nas, aby zachować zdrowy rozsądek, głównie dlatego, iż ta góra jest miejscem śmierci niejednego podróżnika. Dlatego na zdobycie szczytu nie zdecydowali się też wszyscy, co było w zupełności zrozumiałe.

Cieszyłem się jednak, że dzień przed podzieliśmy się na kilkuosobowe grupki, w których był jeden plecak z prowiantem i niezbędnymi rzeczami typu apteczka czy nóż, a każdy niósł go na zmianę. Przyznam, że ten system dobrze się sprawdził w praktyce. Dzięki temu mieliśmy stosunkowo szybkie tempo i nikt nie narzekał, że jest mu za ciężko. Kiedy już wszystko zostało ustalone, postanowiliśmy udać się na krótki odpoczynek, kilkugodzinny, bo pobudka zaplanowana była o 4:00 nad ranem (albo w nocy, zależy dla kogo ;) )

Ostatni odcinek przed osiagnieciem szczytu najwyzszego punktu w Rumunii - Moldoveanu
Do początku szlaku na Moldoveanu potrzebowaliśmy pokonać 7 km asfaltem, jednakże ten kawałek podwiózł nas swoim autem nasz gospodarz, pastor. Myślę, że jeśli jest taka możliwość, to warto podjechać autem na początek trasy dzień przed zaplanowanym wyjściem, przespanie nocy w aucie (w namiocie nie polecam - niedźwiedzie!!!) i dopiero o świcie wyruszenie w góry.

Pierwsze kilometry pokonaliśmy w kompletnej ciemności, a do dyspozycji mieliśmy kilka czołówek, które oświetlały drogę na zaledwie kilka metrów do przodu. Dobrze, że te kilka kilometrów trasy było szutrowe, bo jakbyśmy w ciemności szli przez las, bardzo łatwo byłoby o wypadek. Dzięki Bogu, zanim zaczął się trudny fragment, słońce zaczęło powoli, ale skutecznie rozświetlać drogę przed nami. Nigdy wcześniej tak się nie cieszyłem na wschód słońca.

Trekkingowe buty KEEN Karraig to buty, ktore sprawdza sie nawet w najtrudniejszym terenie
Szlak w pewnym miejscu zmienia z się z szutru na piękną, ale wymagającą trasę przez las wzdłuż płynącej rzeki, która pewnie już od tysięcy lat formuje dolinę. Na trasie na szczyt jest ustawiony specjalny budynek w kształcie kopuły. Służy on za schronienie dla podróżników, którzy nie zdążyli przed zmierzchem, aby właśnie w tym miejscu mogli bezpiecznie spędzić noc. My zatrzymaliśmy się przy nim tylko na przerwę kanapkowo-kabanosową, ale krótko, bo woleliśmy uniknąć noclegu w górach.

Po kilkudziesięciu minutach szlak znowu zmienił swoje oblicze na wielką polanę pokrytą niską trawą, a z tego miejsca już można było dostrzec VF. Vista Mare (2527 m.n.p.m.) - szczyt sąsiadujący z Moldoveanu. Przyznam, że widok ten był pokrzepiający, ale też zniechęcający, bo z dołu nie wyglądało to zbyt przyjaźnie. Wiadomo jednak - jak już zaczęliśmy, to musimy dotrzeć!

Buty Keen Karraig idealnie sprawdzily sie na trekkingu na najwyzszy szczyt Rumunii Moldoveanu
Szlak od tego momentu stał się coraz bardziej stromy, a trawiasta droga zamieniła się w kamienną, która towarzyszyła nam już do samego końca. Aby pokonać tę część trasy, potrzebowaliśmy aż 2 godzin, dodatkowo po drodze straciliśmy jednego z naszych współtowarzyszy, który dając nam przy tym wzór umiejętności rezygnacji, zawrócił z trasy, aby zaczekać na nas w schronieniu. Po wzruszającym pożegnaniu ruszyliśmy dalej w górę, a nasz cel stawał się coraz bliższy, co dodawało nam siły, aby iść dalej. W ciągu trudnych i długich 4 godzin drogi postawiliśmy nasze stopy na najwyższym szczycie Rumunii oraz oficjalnie mogliśmy powiedzieć, że zdobyliśmy Moldoveanu, a dodatkowo zdobyliśmy go pół godziny przed planowanym czasem.
Usmiech po wejsciu na najwyzszy szczyt Rumunii
Dla mnie najbardziej wzruszającym momentem było odmówienie różańca świętego w otoczeniu najpiękniejszego widoku w moim życiu! Dlaczego? Po prostu - jestem wdzięczny Bogu, że stawia na mojej drodze takich ludzi, z którymi mogę zdobywać góry świata.
Na końcu chciałbym bardzo podziękować firmie Keen Polska, która nagrodziła moją pracę konkursową, zorganizowaną na Instagramie, parą nowych butów Keen Karraig. Przyznam, że przejście ponad 500 km w tych butach, po różnych nawierzchniach, było dla mnie o wiele łatwiejsze (bez żadnych odcisków na stopie!). Śmiało będę polecał wszystkim! W górach buty sprawdziły się znakomicie, zaskoczyły mnie przede wszystkim bardzo wysokim poziomem odporności na przemoknięcie i na błoto, co było bardzo korzystne.
Autor: Artur Wycisk - laureat konkursu KEEN
2019-11-06
Pokaż więcej wpisów z Listopad  #160;2019
Podziel się swoim komentarzem z innymi
pixel