Dzikość północnej Kanady potrafi przyciągać i odpychać jednocześnie.
Ze względu na niewielką liczbę wytyczonych szlaków każdy, kto zamarzy o trekkingu w jej dziewiczych górach, musi wykazać się ogromnym doświadczeniem i determinacją. Wędrówka pośród rozległych obszarów, gdzie częściej można spotkać niedźwiedzie niż ludzi, warta jest jednak największych wyrzeczeń.
W Parku Narodowym Auyuittuq na Ziemi Baffina można przemierzyć potężną, bo długą na niemal 100 kilometrów przełęcz Akshayuk. Wyprawy w ten region świata są jednak bardzo skomplikowane logistycznie i drogie. Ze szczególnych uroków słynie prowincja Jukon. To właśnie w niej znajduje się Park Narodowy Kluane z najwyższą górą kraju – Mount Logan (6050 m n.p.m.). Z powodu unikalnego ekosystemu, który niemal nie zmienił się od czasów epoki lodowcowej, Kluane wraz z sąsiednimi parkami narodowymi: Wrangla-Świętego Eliasza i Glacier Bay (oba na Alasce) wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wytyczono i oznakowano tutaj kilka krótkich szlaków pieszych. Nieopodal granicy z Alaską leży pasmo górskie Tombstone pełne poszarpanych skalnych szczytów. Bazę do organizacji trekkingów w tym miejscu stanowi miasto Dawson. We wschodniej części Jukonu swój bieg kończy jeden z najtrudniejszych szlaków trekkingowych na świecie – Canol Heritage Trail, prowadzący przez góry Mackenzie. Szlak wiedzie wzdłuż drogi, która w czasach drugiej wojny światowej umożliwiała serwisowanie rurociągu dostarczającego olej z Norman Wells w Terytoriach Północno- -Zachodnich do Jukonu. Obecnie nieużywana, popadła w zapomnienie i zamieniła się w odizolowany szlak o długości 355 kilometrów, którego przebycie wymaga minimum dwóch tygodni oraz perfekcyjnego przygotowania. Nieliczni śmiałkowie, którzy decydują się na wędrówkę Canol Heritage Trail, muszą być samowystarczalni – powszechną praktyką jest zapewnienie lotniczych zrzutów jedzenia. Problemem są też spotkania z niedźwiedziami grizli oraz przekraczanie dziesiątek rwących rzek i strumieni, słowem – to ekspedycja z prawdziwego zdarzenia. Stolicę kanadyjskiego trekkingu stanowi leżąca na zachodzie prowincja Kolumbia Brytyjska.
W znajdujących się w niej górach Canadian Rockies wytyczono setki kilometrów szlaków o najrozmaitszej długości i różnych trudności – każdy znajdzie tu coś dla siebie. Najpopularniejszą trasą jest GDT, czyli Great Divide Trail. Ten długodystansowy szlak liczący ponad 1200 kilometrów długodystansowy szlak zaczyna się na granicy ze Stanami Zjednoczonymi, tym samym stanowi naturalne przedłużenie potężnego Continental Divide Trail (CDT). GDT prowadzi przez jedne z najpiękniejszych miejsc w Kanadzie, w tym pięć parków narodowych: Waterton Lakes, Banff, Kootenay, Yoho i Jasper. Z powodu nielicznych oznaczeń przeznaczony jest dla osób, które urodziły się z kompasem w ręku. Atrakcyjny jest też szlak poszukiwaczy złota – Chilkoot Trail, który prowadzi z Alaski przez łańcuch Gór Nadbrzeżnych do opuszczonego miasta Bennett w Kolumbii Brytyjskiej – pozostałości po gorączce złota nad rzeką Klondike. Przejście całości nie powinno zająć więcej niż pięć dni, jednak ze względu na popularność szlaku trzeba uzyskać specjalne zezwolenie. Wzdłuż zachodniego wybrzeża Kolumbii Brytyjskiej wytyczono szlak Sunshine Coast Trail o długości 180 kilometrów. Prowadzi on przez szalenie zróżnicowane krajobrazy: od uroczego wybrzeża, przez liczne strumienie i jeziora, po wiekowe lasy. Jest to najdłuższy szlak w Kanadzie, z licznymi schroniskami pozwalającymi na wędrówkę bez namiotu. W 1992 roku w Kanadzie rozpoczęto budowę sieci szlaków turystycznych pod nazwą Trans Canada Trail (a od 2016 roku The Great Trail). Łączna długość tras wyniesie imponujące 24 tysiące kilometrów, tym samym będzie to najdłuższy szlak trekkingowy na świecie, który ma też służyć rowerzystom, narciarzom i pasjonatom turystyki konnej. Celem jest połączenie oceanów Atlantyckiego, Pacyficznego i Arktycznego. Ukończenie projektu zaplanowano na 2017 rok, w rocznicę 25-lecia rozpoczęcia prac i 150-lecia istnienia Kraju Klonowego Liścia.
Piesze wyprawy w Stanach Zjednoczonych zdają się mieć rangę państwową. W 1968 roku uchwalono ustawę, której przedmiotem było stworzenie i ochrona Narodowej Sieci Szlaków Turystycznych z podziałem na szlaki krajobrazowe, historyczne oraz rekreacyjne. Z punktu widzenia trekkerów najciekawsza jest ta pierwsza grupa, na którą składa się 11 długodystansowych szlaków o łącznej długości niespełna 30 tysięcy kilometrów. Przejście dowolnego z nich przybiera zatem bardziej formę wyprawy życia aniżeli wakacyjnej wycieczki w góry. Osoby porywające się na pokonanie całego szlaku w trakcie jednej ekspedycji określane są mianem thru hikers. Każdy, komu uda się przejść Pacific Crest Trail, Appalachian Trail i Continental Divide Trail, może się poszczycić mianem zdobywcy Potrójnej Korony Trekkingu – Triple Crown of Hiking. W zachodniej części kraju przydomek kultowego otrzymał Pacific Crest Trail (PCT). Szlak ten liczący w przybliżeniu 4280 kilometrów prowadzi grzbietem łańcuchów górskich wzdłuż zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych, począwszy od Kalifornii, przez Oregon, aż do stanu Waszyngton. Trasa została wytyczona w taki sposób, aby wędrowcy nie spotykali na swojej drodze wielu oznak cywilizacji ani głównych dróg. W zamian oferuje marsz przez jedne z najbardziej nieskazitelnych i pięknych obszarów objętych ochroną w ramach parków narodowych i rezerwatów. Czas przejścia? Od sześciu do ośmiu miesięcy! Zdecydowanie krótszą alternatywą jest John Muir Trail. Ten liczący 340 kilometrów szlak w dużej mierze pokrywa się z PCT, prowadzi przez takie przyrodnicze perły jak parki narodowe Yosemite, Sekwoi i Kings Canyon. Innym długodystansowym szlakiem zlokalizowanym na zachodzie jest liczący niemal 5 tysięcy kilometrów Continental Divide Trail. Przecina on Stany Zjednoczone wzdłuż Gór Skalistych, łącząc tym samym Meksyk i Kanadę. Przejście CDT wymaga minimum sześciu miesięcy marszu, dużej odporności na zmienne warunki atmosferyczne oraz sporego doświadczenia. Pewna część szlaku przebiega przez pasmo górskie Wind River w stanie Wyoming, które stanowi bardzo dobry wybór dla wszystkich planujących krótszy trekking w Górach Skalistych.
W stanie Idaho leżą stosunkowo rzadko odwiedzane góry Sawtooth. Poszarpane granitowe granie będą wyzwaniem dla osób planujących przejście całego łańcucha. Trawers zajmie minimum 10 dni, rwące górskie potoki zaś i krajobraz pełen krystalicznych jezior pozostanie w pamięci już do końca życia. W Arizonie znajduje się legendarny Wielki Kanion Kolorado. To jedno z miejsc, o których amerykańskie przewodniki piszą, że każdy powinien je zobaczyć przed śmiercią. Oświetlany promieniami zachodzącego słońca, skrzy się bajecznym blaskiem. W Parku Narodowym Wielkiego Kanionu warto wybrać się na dwa krótkie szlaki trekkingowe: Bright Angel Trail oraz South Kaibab Trail. Innym szlakiem w okolicy jest Havasupai Trail prowadzący do zachwycających wodospadów. Wschodnia część Stanów Zjednoczonych słynie z dwóch długodystansowych szlaków: North Country Trail i Appalachian Trail. Ten pierwszy mierzący 7400 kilometrów jest najdłuższym ze wszystkich Narodowych Szlaków Krajobrazowych USA. Swój początek bierze w stanie Nowy Jork, kończy się zaś w Północnej Dakocie, stanowi tym samym potężny kręgosłup, który łączy olbrzymią liczbę miejsc o unikalnej scenerii. Trasa prowadzi między jeziorami Michigan i Huron, a następnie kontynuuje swój bieg wzdłuż brzegów Jeziora Górnego w Krainie Wielkich Jezior. Wielka popularność Appalachian Trail przejawia się między innymi w ogromnej liczbie poświęconych mu przewodników, książek, stron internetowych, a nawet stowarzyszeń. AT, jak w skrócie nazywa się szlak, prowadzi przez niemal 3500 kilometrów w paśmie Appalachów. Najczęściej wybieranym kierunkiem jest południe-północ, z początkiem w prowincji Georgia i końcem w Maine. Przejście całej drogi stanowi spore wyzwanie i zajmuje minimum pięć miesięcy. AT jest utrzymany w dobrym stanie, na trasie znajduje się ponad 250 chat i schronisk umożliwiających spędzenie nocy i odpoczynek. Ice Age Trail w stanie Wisconsin prowadzi przez niespełna 2 tysiące kilometrów pośród leśnej głuszy i niezwykle atrakcyjnych przyrodniczo miejsc – można tu spotkać między innymi wilki szare i czarne niedźwiedzie nazywane baribalami. Szlak nie przedstawia większych trudności technicznych, zimą często odwiedzają go ludzie wędrujący na rakietach śnieżnych. Alaska jest pełna dzikich miejsc, które aż proszą się o to, by przemierzać je z plecakiem, niestety szlaków wytyczono tu niewiele. Rozwiązania są dwa: albo posiadasz doświadczenie, które pozwala na poruszanie się w dziewiczym terenie pełnym gęstych lasów i rwących rzek, albo decydujesz się na skorzystanie z usług lokalnych przewodników. Niezależnie od sposobu organizacji wyprawy pasma takie jak Góry Brooksa graniczące z Arktycznym Parkiem Narodowym czy góry Alaska z najwyższym szczytem kontynentu – Denali, 6194 m n.p.m. – są warte każdego wysiłku i każdych pieniędzy. O doświadczonych przewodników najlepiej pytać w Anchorage, Talkeetna i Faibanks.
W północnym Meksyku znajduje się system sześciu wąwozów tworzących imponujące Barrancas del Cobre – Miedziany Kanion. Pionowe ściany w niektórych miejscach mają nawet 1400 metrów wysokości. Na charakterystyczny krajobraz składają się między innymi widowiskowe wodospady, liczne jeziora i oryginalne formacje skalne, a wędrówka w okolicy kanionu odbywa się głównie bezdrożami. Meksyk przede wszystkim słynie jednak ze zjawiskowych wulkanów. Na południowy wschód od stolicy leżą aktywny Popocatépetl oraz uśpiony Iztaccíhuatl – wysokość zarówno jednego, jak i drugiego przekracza 5000 m n.p.m. Wejście na te szczyty nie wymaga umiejętności wspinaczkowych, niezbędne jest jednak doświadczenie w poruszaniu się z wykorzystaniem raków i czekana. Podobnie wygląda sytuacja ze zdobywaniem najwyższego szczytu w kraju – wulkanu Pico de Orizaba mierzącego 5700 m n.p.m. Przed podjęciem ataku szczytowego konieczna jest odpowiednia aklimatyzacja.
Fragment książki TREK autorstwa Mateusza Waligóry
Pokaż więcej wpisów z
Kwiecień 2020
Podziel się swoim komentarzem z innymi