Muszę przyznać, że większość wolnego czasu spędzam na łonie natury. Więc teoretycznie nie potrzebuję typowo miejskich butów. Wolę stawiać na obuwie uniwersalne, które sprawdzi się zarówno w terenie, jak i miejskiej dżungli.
Ale od pewnego czasu funduję sobie jesienne bądź zimowe city breaki w moich ulubionych, bałkańskich miastach. I prawda jest taka, że trekkingowe lub bardziej terenowe buty są do miasta odrobinę za bardzo „agresywne”. Dlatego gdy w jesiennej ofercie Keen pojawił się model Jasper, od razu mocno się nim zainteresowałam. W szczególności, że pod koniec października miałam zaplanowany tygodniowy pobyt w Skopje.
NAJPIERW KOLOR
Przyznaję się bez bicia – Jasper w pierwszej kolejności zauroczył mnie kolorystyką. W damskiej gamie kolorystycznej znalazł się bowiem… rudy odcień. Fakt faktem na zdjęciach był on odrobinę przyblakły, ale gdy do mnie dotarł, okazało się, że jest dużo bardziej intensywny. Oczywiście butów nie powinno wybierać się tylko i wyłącznie przez wzgląd na wygląd/kolor, lecz przede wszystkim na ich zastosowanie. A ja wiedziałam, że Jasper bardzo mi się przyda.
PROBLEM Z ROZMIAREM
Wszystkie moje dotychczasowe modele Keen’ów były w rozmiarze 39. I również Jaspery zamówiłam w tej wielkości. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że są za małe. O ile na szerokość były w porządku, o tyle palce wbijały mi się mocno w czubek buta. Więc tu mam od razu dobrą radę dla potencjalnych kupujących – weźcie o pół rozmiaru większy rozmiar, niż nosicie normalnie. Prawdopodobnie przez to, że cholewka Jaspera nie ma typowego, trekkingowego/sportowego zacięcia, ma nieco inną budowę. W moim przypadku 39,5 okazało się być idealne.
100 KM PO MIEŚCIE
Jasper bardzo szybko wyruszył ze mną w podróż. Cel – Macedonia Północna i tygodniowy pobyt w Skopje. Do stolicy tego bałkańskiego kraju wyruszyłam z moją teściową. Obie bardzo lubimy dużo chodzić, więc podczas tej podróży miałyśmy jedno, główne założenie – zobaczyć jak najwięcej bez korzystania z taksówek czy transportu publicznego. Ponieważ mieszkałam przez jakiś czas w Skopje, wiedziałam, że jest to wykonalne. W efekcie, przez tydzień, zrobiłyśmy ok. 100 km na piechotę (a w każdym razie tak wyliczyły nasze sportowe zegarki). Jasper przeszedł więc ze mną istny, miejski poligon doświadczalny. Dodatkowo, nie wzięłam żadnych, innych niskich butów na zmianę (miałam ze sobą jeszcze parę trekkingowych butów, ponieważ zaplanowałyśmy jedną, górską wycieczkę). Musiałam więc polegać tylko na Jasperach. I jak sobie poradziły?
JASPER – BUT NA MIASTO, KTÓRY WAS NIE ZAWIEDZIE
Ponieważ jestem przyzwyczajona do butów trekkingowych lub dużo bardziej sportowych, to musiałam przez kilka, pierwszych chwil z Jasperami przyzwyczaić się do ich nieco innej budowy. Ale po 2-3 km zasadniczo zapomniałam, że mam je na nogach. Chodząc po mieście narażamy się na poruszanie po twardej nawierzchni, stawy dostają więc mocno w kość. Amortyzacja w Jasperach działa na mocną piątkę z dużym plusem. Wiadomo, że gdy jednego dnia zrobiłyśmy ponad 20 km na piechotę, to nogi trochę mnie bolały. Ale ze zmęczenia, a nie z przeciążenia. Jasper, dzięki temu, że ma nieco mniej sportowy look, dużo bardziej pasuje do casualowych stylizacji. Z legginsami czy jeansami prezentują się naprawdę świetnie. Choć wybrany przeze mnie kolor jest dość intensywny, to nie gryzł się z innymi moimi ubraniami, które zwykle też wybieram w dość mocnych barwach. Jeśli chodzi o komfort cieplny, to Jasper również spisał się na medal. Choć pod koniec października w Skopje nie było bardzo zimno, to różnica temperatur między dniem a nocą była naprawdę spora. Kiedy było cieplej noga mi się nie pociła. Natomiast gdy temperatura spadała poniżej 5 stopni, nie odczuwałam, żeby w butach robiło się jakoś znacząco zimno. Podeszwa ma niezłą przyczepność. Zarówno na mokrych kamieniach, jak i wyślizganej kostce brukowej radziły sobie bez zarzutu. Aczkolwiek przez wzgląd na mało zróżnicowany bieżnik raczej nie zabrałabym ich w jakiś trudniejszy teren. No ale prawda jest taka, że są to buty na miasto, a nie w teren. I to do miejskich wędrówek zostały stworzone. Innym plusem modelu Jasper jest zabezpieczony czubek buta. Oczywiście nie mamy tu wielkiego gumowego otoka, jak w butach trekkingowych. Ale w momencie, gdy przywalimy butem w okolicach palców, ani nam, ani samemu butowi nic się nie powinno stać.
JASPER – DLA KOGO?
Na pewno Jasper jest dobrą propozycją dla wszystkich osób, które od czasu do czasu chcą odpocząć od typowo sportowych butów i przywdziać nieco mniej sportowe ubrania. Jasper świetnie uzupełni stylizację „na miasto”, oferując jednocześnie naprawdę doskonały komfort ich użytkowania. I nie ważne, czy będziecie chcieli w nich pokonać 10 czy 100 km. Mogę je z czystym sumieniem polecić każdej osobie, która planuje dłuższy czy krótszy city break. Doskonale sprawdzą się jako jedyne buty i na pewno Was nie zawiodą. Do tego, są naprawdę ładne, a ich kolorystyka (w szczególności ruda) dość znacząco rzuca się w oczy (w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Pamiętajcie jednak o rozmiarówce i o tym, żeby ewentualnie rozważyć zakup buta o pół rozmiaru większego niż zwykle.
Autor: Aleksandra Zagórska-Chabros (Bałkany według Rudej)
Pokaż więcej wpisów z
Listopad 2021
Podziel się swoim komentarzem z innymi