0,00 zł

Buty na każdą wyprawę, również w Himalaje i Karakorum. Keen Zionic MID WP.

Podróże
2025-08-14
Buty na każdą wyprawę, również w Himalaje i Karakorum. Keen Zionic MID WP.

Muszę przyznać zupełnie szczerze, że moim tegorocznym odkryciem były buty KEEN ZIONIC MID WP i pewnie będę tego doświadczać nie tylko w tym roku.

Keen Zionic z widokiem na szczyt K2

Wybrałem ten model na 3 tygodniową wyprawę po Mustangu w Nepalu, bo wydawały mi się lekkie i liczyłem na to, że będą po prostu wygodne na pierwsze łatwe dni trekkingu. Wziąłem je jako dodatkowe buty na ten wyjazd, ale dosyć szybko zostały moimi podstawowymi butami; innych nawet nie wyciągnąłem z torby.

Zaskoczyło mnie najbardziej to, że są najwygodniejszymi butami, jakie miałem kiedykolwiek w górach. Żadnego ucisku, otarć, niezwykła amortyzacja i nade wszystko lekkość. Każdego dnia poruszając się po zróżnicowanym, wysokogórskim terenie mogłem doświadczyć nie tylko wysoki komfort ich używania, ale też niesamowitą trwałością, jak na takie buty. Skoro nie zdzierały się na zakurzonej ziemi i w skale, to byłem ciekaw jak poradzą sobie z wodą. Kiedy jednego dnia zaczęło nieco padać, byłem przekonany, że szybko namokną, bo mają taki lekki materiał, jakby siateczka z gąbką. Mentalnie byłem przygotowany na suszenie także skarpet, a tu jednak pozytywne zaskoczenie! Nawet jak przeszedłem przez drobną rzeczkę to też nie pozwoliły wodzie przedrzeć się do wnętrza. Być może gdyby był naprawdę obfity i długi opad deszczu, to chyba jednak by puściły, ale nie miałem ku temu takiej okazji, więc cieszyłem się tym, że świetnie sobie radzą w takich warunkach.

Keen Zionic i Laila Peak WP

Po powrocie z Nepalu, gdy zmyłem z nich trudy wyprawy, buty wyglądały wciąż bardzo dobrze i bez wahania postanowiłem je zabrać na jeden z najtrudniejszych trekkingów na świecie, czyli do bazy pod K2. Były moim podstawowym obuwiem w zdecydowanej większości całego podejścia pod K2, w którym dominowały kamienie zakrywające lodowiec Baltoro, i nawet kiedy odsłaniała się lodowa nawierzchnia oraz strumyki, to był to teren jak najbardziej idealny dla tych butów. Każdy dzień był wyzwaniem stąpając z kamienia na kamień i tu również duży plus za bardzo dobre połączenie elastyczności manewrowania stopą po takim terenie z jednoczesnym poczuciem stabilizacji w kostce, dzięki czemu moje podatne na skręcenia stopy mogły sobie pozwolić nawet na małe błędy. Nie martwiłem się o stopy, także pod kątem odparzeń, pęcherzy, otarć itp. Nawet nie miałem potrzeby ściągania butów na dłuższych postojach, by dać im ulgę, jak to jest często w przypadku cięższych butów. Ciekawe są też sznurówki, dosyć sztywne, bo wykonane z takiego materiału, że nawet nie trzeba ich podwójnie wiązać, by się nie rozwiązywały podczas chodzenia. No praktycznie wszędzie same plusy, ale coś za coś, Zionici nie są do wszystkiego.

O ile w raczkach doskonale by sobie radziły, o tyle to już nie jest obuwie na raki w głębszym śniegu, czy seraki lodowcowe. Do wspinaczki na przełęcz Gondogoro (5600 m) wybrałem jednak mocniejsze buty i cieplejsze buty. Być może przy założeniu podwójnych ciepłych skarpet dałyby radę na śniegu i mrozie, to jednak są zdecydowanie za miękkie na raki. Choć przyznam szczerze żałowałem, że nie miałem ich na nogach, gdy schodziłem po stromym nachyleniu kilkaset metrów po drugiej stronie przełęczy Gondogoro z użyciem luźnych poręczówek. Byłyby wtedy idealne na tę skalną ścianę, ponieważ mają świetną przyczepność, a dzięki swojej elastyczności łatwiej byłoby mi wyczuć skałę i bardziej kontrolować kolejny krok oraz ewentualny poślizg.

Keen Zionic sprawdziły się w naprawdę trudnych warunkach i będą to na pewno moje ulubione buty na kolejne wyprawy.

Autor: Adam Rowicki

Nie tylko ja byłem w butach Keen podczas wyprawy
Pokaż więcej wpisów z Sierpień  2025
pixel